- Reklama -NikeNike

Nike zawiodło na całej linii, ale wiemy jak mogą uratować Air Max Day

Parafrazując stary kawałek Molesty – dziś mamy 26 dzień marcowy by nienawidzić Nike miałem powód nowy. Chodzi o to, że po kilku latach postanowili odwołać, czy może nie obchodzić hucznie święta związanego z powstaniem linii Air Max, a dodatkowo nie wydawać żadnego okazjonalnego projektu butów, jak to miało miejsce w ostatnich latach.

O fakcie tym każdy z nas dowiedział się zaledwie kilka dni / tygodni temu i większość wbiła się w niemałe zaskoczenie. Choć powiem Wam szczerze, że już w zeszłym roku nie działo się nic spektakularnego i już wtedy coś mi śmierdziało dziwną sytuacją. Jednak zrzuciłem to na fakt likwidacji polskiego oddziału Nike, podczas którego z firmą pożegnało się kilkadziesiąt osób, a zostały tylko pojedyncze stanowiska do obsługi podstawowych działań. Nie ma ludzi od tego, więc nie było aktywacji, tak sobie to tłumaczyłem. Jak pokazuje obecna sytuacja – nie miałem racji. Taka była decyzja odgórna, która teraz dotyczy już całego świata.

Dla przypomnienia i małego wprowadzenia. Celebracja Air Max Day najprawdopodobniej nie wzięła się do samego Nike, tylko od chłopaków z Londynu –  Stephena Kavanagha, Steviego Rydera oraz Dwayne Williams. Dwóch z nich możecie kojarzyć ze słynnej reklamy czy też materiału video promującego Air Max Day.

Wspomniana trójka pracowała przez 5 lat nad unikalnym eventem, który dotyczył prawdziwej ikony – Air Max 1. Chodzi tu o wydarzeni „1987 the Icon” z października 2013 roku. To była prawdziwa oddolna inicjatywa, która doprowadziła do niesamowitej wystawy. Widzieliśmy tam 150 par kultowych Air Max 1, limitowane edycje, collaby, customy, niewydane pary, po prostu niesamowity wybór Jedynek. Zresztą sami zobaczcie poniżej.

Od tamtej pory inicjatywa została przechwycona przez Nike i pierwszy „prawdziwy” event odbył się w 2014 roku. Air Max Day stało się „tym czymś” w ciągu następnych trzech lat, pomiędzy 2015 i 2017. W tych latach wyszła cała masa nowości, świetnych projektów i kolaboracji. Co roku każdy z nas mógł się cieszyć ze „święta butów na poduszkach gazowych”.

Natomiast w 2018 roku odbyło się jedynie kilka lokalnych inicjatyw i projekt zmienił się w późniejszą trasę Nike On Air, podczas której w największych miastach świata zaproszeni goście i odwiedzający mogli zaprojektować swoje własne wersje butów. Efektem jest kolekcja 6 modeli butów Nike On Air, które pojawią się… w kwietniu bieżącego roku. Tak tak, nie w Air Max Day, a w kwietniu.

Są osoby, które spekulują, że Air Max Day został odwołany przez poślizg w produkcji tychże butów i dlatego w tym roku Nike ruszyło z akcją „Give Fresh Air”, która zastąpiła „Air Max Day”. Wszystko wyszło zaledwie kilka dni przed AMD.

Drugą sprawą jest fakt, że w tym roku przypada 40 rocznica powstania systemu Air i zapewne stąd trasa On Air w zeszłym roku, przywrócenie modelu Air Tailwind i nowy projekt Give Fresh Air. Niestety, ale braki w komunikacji, akcji PR’owych czy rozjechanie wspomnianych kwestii na przestrzeni kilku miesięcy sprawiło, że nikt tak naprawdę nie wie o co chodzi i nie celebruje tego faktu. (może przyjdzie na to czas za kilka miesięcy).

Kiedyś lubiłem narzekać oraz czepiać się wszystkich i wszystkiego dookoła. Na moje szczęście już dawno odpuściłem sobie taką postawę, nie prowadzi ona do niczego kreatywnego i konstruktywnego. Narzekania i lamentowanie innym wychodzi lepiej, niech inni tracą swój czas, posty, profile w social media czy blogi, żeby wylać swoje żale. Ja nie zamierzam tego robić, osobiście wolę szukać światełka w tunelu i rozwiązań, które mogą poprawić daną sytuację niż lamentować.

Mowa tu o osobach, które zarzucają Nike stworzenie Air Max Day jako maszynkę marketingową do napędzenia sprzedaży. Zapewne w dużej mierze tak było, ale nie oszukujmy się – Nike to globalna marka, która musi tworzyć akcje marketingowe by zarabiać i się rozwijać. Jeśli takie akcje przynoszą nam tak świetne projekty jak Air Max Day to ja chce, żeby te firmy zatrudniły 3 razy więcej takich marketerów.

Dostaliśmy od Nike aktywacje w sklepach, w największych miastach świata były specjalne eventy, a nie wspomnę już o dziesiątkach nowych modeli czy przywróconych klasykach sprzed lat. Wrócił również prawilny kształt Air Maxów 1 – matko, przy czym tu narzekać?! Serio, wole patrzeć na pozytywy niż płakać, że nie udało mi się czegoś kupić czy że nie brałem w czymś udziału, albo obrażać się, że to wszystko i tak dla pieniędzy, a nie dla nas. Szkoda mi takich ludzi, którzy w taki sposób patrzą na świat przez całe swoje życie. Muszą mieć smutne życie.

Ja osobiście nie jestem wielkim fanem (czy może nie byłem) biegówek, ale właśnie Air Max Day zmotywował mnie to zerknięcia na tę linię raz jeszcze. Zapalony jordanhead z kolekcją prawie 90-100 par Jordanów zdecydowałem sięgnąć po Air Maxy, najpierw jedne, potem drugie i w sumie zaciekawiły mnie na tyle, że postanowiłem napisać około 20 osobnych artykułów na ich temat. Nie wiem czy znajdziecie gdzieś indziej aż tak liczny i treściwy materiał na ich temat.

No, ale przejdźmy do rzeczy…

Bądź co bądź nie da się ukryć, że w 2019 roku Nike zjebało i to po całości. Wybaczcie za mocne słowa, no ale jak inaczej nazwać zaistniałą sytuację.

Jako jedyni na rynku mieli swoje święto butowe, wokół którego można było tworzyć historie, eventy i wielkie przedsięwzięcia. Zazdrościła im tego każda inna marka. Niektórzy nawet próbowali robić coś podobnego. Ba! Konkurencja ruszała z wielkimi akcjami, kampaniami i przedsięwzięciami specjalnie na kilka dni przed Air Max Day. To miało wpływ nie tylko na fanów poduszek gazowych w podeszwie, czy na samo Nike, ale również na rynek jako ogół.

Niestety, ale w  tym roku dali ciała, zawiedli wiele osób, wielu fanów i miłośników butów, których początki sięgają 1987 roku. Nie da się ukryć, że rezygnacją z tak znakomitego święta może się na nich odbić i to mocno, chyba że…

No właśnie, chyba że zdecydują się na podjęcie wyzwania naprawy by wszystko wróciło na właściwe tory. Wystarczy tylko chcieć.

Zatem co moim zdaniem musieliby zrobić, żeby wyjść z tego z twarzą albo chociaż powrócić do zainteresowania linią Air Max? Już spieszę z wyjaśnieniami i krótkim uzasadnieniem.

Po pierwsze wrócić z datą 26 dnia marcowego i na 2020 rok przygotować nowe wydarzenia. Trzeba powrócić do korzeni, skierować się na rynki lokalne i lokalne społeczności. Mowa tu o eventach w najlepszych europejskich sneaker butikach albo wielkie eventy w kilku największych stolicach Europy jak Berlin, Paryż czy Londyn.

W przyszłym roku przypada 30 rocznica powstania modelu Air Max 90, czyż sam ten fakt nie wystarcza to przygotowania hucznego przedsięwzięcia? Przywróćmy prawilną bryłę, odpowiedni odcień Infrared i niech na sklepowe półki powrócą orygianlne kolorystyki sprzed lat i może ze 2 lub 3 kultowe kolaboracje. Oddajmy ponownie głos fanom i niech sami zdecydują co chcą zobaczyć w sprzedaży, tak jak to było przy okazji Air Max 1.

Mało? No to dorzućmy 25 rocznicę Air Max 95, która również przypada na przyszły rok. Wprawdzie miniony, jak i bieżący rok mija pod znakiem AM95 to warto zamknąć ten rozdział wersją Neon z premierą w Air Max Day. Na sklepowych półkach mamy dziesiątki nowych kolorystyk, więc wspomniane Neony byłyby kropką nad i.

Szarpnijmy się nawet o powrót Air Max 2000, wprawdzie nie miałyby takie popularności co koledzy powyżej, no ale 20 rocznica mogłaby zrobić swoje.

W ostatnich latach widzieliśmy trzy nowe modele z serii, mianowicie Air VaporMax, następnie Air Max 270 i w tym roku Air Max 720. Jeśli designerzy będą kreatywni w takim samym stopniu jak teraz to szykujmy się na nowy model na 2020. Może przywróćmy modele, które mogłyby być inspiracją przy ich tworzeniu, tak jak to było w przypadku Air 180 i Air Max 93, które dały początek modelowi Air Max 270.

Skoro powstały nowe modele na nowych podeszwach, których wcześniej nie było to czemu by nie wrócić do kultowego projektu „One Time Only” z bodajże 2006 roku. Wtedy właśnie zadebiutowała podeszwa Air Max 360 i designerzy postawili inne kultowe sylwetki na wspomnianej podeszwie. Czemu by tego nie powtórzyć z podeszwą VaporMax, 270 czy 720?! Można co roku dobierać po 5 różnych modeli i za rok zmienić na kolejną 5-kę.

Nie wspominamy już o kolaboracjach, można przywrócić stare kultowe pozycje, które już się rozsypują albo stworzyć ich kontynuacje z ich twórcami. Można z tego stworzyć ciekawe zestawy. Chyba każdy z Was sięgnąłby bo wersje, o których się kiedyś marzyło.

Mamy zatem kilka bardzo mocnych propozycji, więc nowości na sklepowych półkach byłoby wiele i chyba każdy z nas znalazłby coś dla siebie. Jednakże nie byłem fanem przeinaczenia Air Max Day w Air Max Month. Wolałbym już zmieścić się z premierami w ciągu jednego tygodnia a jeśli byłoby ich nie więcej niż 5 to tylko i wyłącznie w Air Max Day.

Nie podobało mi się również w tym roku przywrócenie Air Max2 Light czy Air Max Light w przypadkowych datach i miesiącach. Nie można było ich wysłać do sklepów na tydzień przed 26 marca? Nawet sama data premiery Air Max 720 przypadła na początek marca? Kto podjął tak głupią decyzję?! Czasami zastanawiam się czy osoby decyzyjne i logistycy mają podłączenie do internetu i potrafią wysłać do siebie maile.

Podsumowując ten krótki felieton można się wkurzać na Nike, ale można też również zasugerować im jak chcielibyśmy żeby wyglądał Air Max Day 2020. Trzymajmy kciuki, że jednak wrócą po rozum do głowy, a tegoroczny brak tego świeta będzie jednorazowym wypadkiem przy pracy.

Mam do Was jeszcze prośbę, skomentujcie na Facebooku jak Wy widzicie obecną sytuację, co chcielibyście otrzymać od Nike i jak chcielibyście celebrować AMD 2020.

Ten post może zawierać linki afiliacyjne.

- Reklama -Nike
- Reklama -Nike

ZOBACZ NASTĘPNE ARTYKUŁY:

Continue to the category