Przed Wami podsumowanie roku 2016, które przedstawiają najważniejsze osoby w sneakersowym środowisku w Polsce. Tyle, że wszystko to widziane oczami przedstawicieli mediów, stron, blogów czy też magazynów, które dzień w dzień stają na głowie byście byli na bieżąco z nowościami, znali historię kicksów czy też najnowsze technologie i trendy.
Każda opinia jest niezależna i każdy napisał ją po swojemu, a jakie jest Twoje zdanie? Podzielasz osądy poniższych osób?
SZCZEPAN RADZKI (KOLEKCJONER BUTÓW)
W związku z tym, że The Illest to miejsce, w którym mówi się o butach, postaram się choćby nieco zaczepić o inny produkt, ale nie obiecuję, że mi się to uda.
To był … na pewno rok bardzo, bardzo dynamiczny i rozwijający. Na scenie przygasły światła nad Nike i Jordan Brand, jaśniej zaświeciły się nad adidasem. Chwilowe wybuchy miały też Reebok, Asics no i oczywiście Puma, która dzięki Creepersom i współpracy z Rihanną otrzymała zaszczytną statuetkę z wygrawerowanym 'but roku’. Interesujące jest to, że 2016 rok dobitnie pokazał iż akcenty wśród tych, którzy są dobrym nośnikiem dla produktu z naszego środowiska, zostały mocno zmienione. Miejsce sportowców wyraźnie zajęli celebryci – i tak, ta sytuacja działa się już od dobrych kilku lat, ale w moim odczuciu dopiero mijające 12 miesięcy zaznaczyły wyraźnie zmianę narracji.
Dla mnie osobiście był to także szybki rok, obfity w interesujące i rozwijające obserwacje. Wśród nich choćby poszerzający się rynek, a także tak coraz większa świadomość konsumencka. Popatrzmy tez na to jak fajnie odbudowały się lub w ogóle zbudowały marki w Polsce – Intruz zrobił świetną robotę ostatnimi dwoma kolekcjami, Backyard Cartel nie trzeba nikomu przedstawiać, a kolaboracja marki z Zulu Kukim była mocno odświeżająca dla całego rynku. Tu też duży props za projekt customów, a szczególnie za ten inspirowany Alpha Industries.
Dobre rzeczy działy się też w innych obszarach, bo zdjęciowo nagle pojawiły się w Polsce świetne rzeczy, którymi zachwycają się na zachodzie w dużych, dużych firmach.
Nie wszystko było jednak różowe, cały czas mam wrażenie, że w wielu miejscach brakuje merytoryki, a króluje hype. Rozumiem to, ale marzy mi się, aby 2017 rok przyniósł skupienie na czymś więcej niż tylko ładne/brzydkie projekty, potrzebujemy tego, aby całe środowisko i branża się rozwijały. Dalej nie mamy nikogo, kto robi wideo na poważnym i sensownym poziomie, dalej mamy typową dla Polski sytuację wyśmiewania i przyklaskiwania, gdy inni przyklaskują. I tu też powodem jest brak merytoryki, bo samo znanie modnych marek nie wystarcza.
Aby jednak nie kończyć smutnym, czy też negatywnym akcentem, ten rok w moim odczuciu był generalnie udany. Zrealizowane zostało wiele projektów, o których pewnie duża część osób nie wie, że w ogóle powstały, albo że na skalę Polski i miejsce, w którym znajdowaliśmy się jeszcze rok temu, to tematy wręcz olbrzymie. W skrócie – jeśli będziemy się w Polsce rozwijali tak dynamicznie jak w ostatnich dwunastu miesiącach, uważam, że będzie ok.
KAROL ZIMNY AKA COLD (BUTOLOGIA)
Jaki był 2016? Rok rocznie głowię się nad podsumowaniem mijającego roku i nigdy nie jest to łatwe, bo zapewne część rzeczy/zmian będzie łatwiej dostrzec z upływem czasu.
Zaczynając od ogółu – 2016 był wypchany po brzegi premierami, co tydzień, co weekend coś, a grubsze premiery to już nawet więcej niż jedna na miesiąc. Albo trzeba było mieć bardzo gruby portfel, albo mocno selekcjonować, albo kupować buty na chwilę po to aby za chwilę sprzedać i mieć na kolejną parę. W kwestii trendów nie da się zaprzeczyć coraz większej fascynacji segmentem high-fashion oraz tymi kolaboracjami, które mają wysoką wartość resellerską (czyli w skrócie tym co drogie). Nie będę opisywał każdej z marek z osoba (za dużo by tego było), lecz skupię się na tych głównych (które to generalnie robiły najwięcej szumu w 2016), szczególnie że pewnie połowy premier jakie były już nawet nie pamiętam…
adidas
Bez wątpienia adidas miał bardzo udane 12 miesięcy. NMD rządziły przez sporą część roku, że początkowe wydania rozchodziły się na pniu. Dodajmy do tego ciągle popularne Ultra Boosty, kolekcja Futurecraft, drukowana podeszwa, oczywiście szał na Yeezy, jak i udaną kolekcję koszykarską czy cały Consortium Tour – ktoś tu odrobił pracę domową i pozostaje czekać, co szykują na 2017.
Nike
Nike’owi co roku można nie jedno zarzucić (kształt, jakość itp itd…), ale za chwile wyskakuje on z czymś, co równie dobrze można opisać memem „shut up and take my money”. Przy nie małej ilości wydań bez szału, pojawiają się kolaboracje z Supreme, ACRONYM, Stone Island, samo wiążące Nike Mag, HyperAdapt 1.0 czy nawet najnowsze SF AF1 i nagle obraz marki zmienia się o 180’. Oni znają tą grę i dobrzy są w te klocki od lat, przez co patrząc na słupki sprzedażowe to jednak ciągle konkurencja goni ich a nie na odwrót.
Jordan Brand
Czy Jordan Brand powoli zacznie stopować z ilością premier? Według mnie byłoby to na miejscu, bo za chwilę przesycą rynek swoim towarem (a w oczach niektórych już to zrobili). Już każde ich retro nie schodzi w 2 minuty, niemniej przy arsenale wydań jakimi dysponują, ciągle są w stanie czymś nas zaskoczyć, udobruchać dając pożądane wydanie, które wiele osób chce mieć (choćby AJ4 WC, AJ1 Bred – można by jeszcze trochę powymieniać). Pytanie czy ten schemat w końcu się nie wyczerpie? Można dostać wypieków na kilka wydań zapowiedzianych na 2017, ale co będą serwować pomiędzy nimi i w jakiej ilości…
Co było słabe? Co najmniej nie podobała mi się idea tegorocznego Sneakernessa kiedy ścieli go do jednego dnia – już pomijam fakt że znów wszystko na ostatnią chwilę było robione (albo takie wrażenie sprawiło). Chciałem być, ale przy tej organizacji nie dało się finalnie wszystkiego pogodzić. Na minus jest według mnie aktualna kondycja sceny sneakersowej, gdzie jest parcie aby się pokazać z hypowym towarem, a nie budowaniu kolekcji na zajawce, pasji do butów i wiedzy. Malkontenctwo z mojej strony? Nie przeczę, niemniej w przypadku gdy nawykło się do tego, że ogół prezentuje jakiś poziom pozwalający na dyskusję, a widząc że teraz jedyna wiedza to kiedy drop Yeezy albo ile zarobię na resellerce, to naprawdę nie wygląda to dobrze.
Rynek sneakersowy u nas rok rocznie ciągle się rozwija/rozrasta i 2016 powiedziałbym że był rokiem rozwoju komercyjnego. To już dawno wyszło z fazy zajawki garstki ludzi, tu mamy coraz więcej dużych kampanii, eventów związanych z premierami, tworzenia lokalnego kontentu. Owocuje to lepszą dostępnością, gorętszymi premierami i pokazuje, że Polska wcale nie musi być zaściankiem względem Europy. Co roku myślę, że już dochodzimy do wierzchołka tego co da się u nas zrobić, a potem się okazuje, że jednak jeszcze jest trochę drogi przed nami. Dzięki temu spoglądając w stronę 2017, człowiek się zastanawia, czym ten nadchodzący rok nas zaskoczy?
MARTYNA (ESTILL MAG)
Moje podsumowanie 2016 roku należałoby zacząć od tego, że jest to pierwszy rok istnienia magazynu Estill Mag z czego jestem niezmiernie dumna. To właśnie dzięki tej stronie miałam przyjemność przetestować czy też sprawdzić buty, których pewnie normalnie bym nie kupiła, a może nawet omijała szerokim łukiem i poznać mnóstwo wspaniałych osób, z którymi mogłam podzielić się swoją pasją.
Nie będę oryginalna mówiąc, że miniony rok w zupełności należał do niemieckiego giganta, czyli adidasa i jego modelu NMD. Choć pierwsza wersja tych butów pojawiła się pod koniec 2015 roku to jednak od początku następnego projekt z dnia na dzień zyskiwał coraz to większą liczbę fanów. Każda nowa odsłona kolorystyczna NMD schodziła ze sklepowych półek w przysłowiowych pięć sekund. No istny szał! Na początku nie podzielałam tej radości aż do momentu, kiedy to buty trafiły do mojej kolekcji. Przyznam, że sama konstrukcja buta nie robi na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia, choć oczywiście nie powiem, że są brzydkie. Jednak największą robotę robi tutaj podeszwa Boost, która sprawia, że buty są mega wygodne, lekkie i czujesz się w nich jak w kapciach. Na uwagę zasługuje kolaboracja adidas NMD x Bape. No i oczywiście Pharrell Williams x adidas NMD Hu, które pojawiły się w kilku wersjach kolorystycznych.
Jeśli mowa o podeszwie Boost to nie można nie wspomnieć o Ultra Boostach. Uważam te buty za najwygodniejsze jakie do tej pory miałam. Pod koniec roku pojawiły się także w wersji 3.0 ze zmienioną formą przędzy (Primeknit), która pokrywa praktycznie całą cholewkę.
Czym byłby rok 2016 bez Yeezy? Decyzja o współpracy adidasa z Kanye Westem była strzałem w dziesiątkę! Popularność marki niewiarygodnie wzrosła, a pożądane przez wszystkich Yeezy sprzedawały się jak świeże bułeczki. No i co najlepsze – wraz z nowymi kolorystykami ich popularność rośnie.
Nike
Szczerze nie zaskoczyli mnie żadnym swoim projektem do tego stopnia, że byłabym wstanie zrobić wszystko, żeby mieć ich buty. Na pewno niespodzianką były samowiążące buty HyperAdapt 1.0, no ale nie oszukujmy się… ile osób byłoby w stanie je kupić za tak duże pieniądze? No i kto by w nich chodził? W każdym bądź razie nie ujęły mnie jakoś specjalnie.
Jedną z nowości, które pojawiły się w 2016 roku były Nike Roshe Two – następca Roshe One (Run). Wiem, że opinie są różne. Nie mam tym butom nic do zarzucenia, ale do pochwalenia też niestety nie. W każdym bądź razie opcja z Flyknitu jest mi bliższa. Kolejnym modelem, o którym warto wspomnieć jest powrót Nike Air Moc. Choć wzbudzają niemałe emocje to mi przypadły do gustu i chciałabym mieć je w swojej kolekcji. Miniony rok to również zanik trendu na Air Huarache i wzrost popularności retrobiegówek jak na przykład Nike Air Max 95 czy 97. Wraz z końcem roku moja zachcianka na nie rosła.
Miałam też przyjemność sprawdzić zupełnie nowy model od Nike, czyli LunarCharge, które swoją premierę w Europie miały na początku grudnia. Zarówno wizualnie jak i praktycznie but przypadł mi do gustu i już nie mogę doczekać się kolejnych wydań! Podeszwa z technologią Lunarlon robi ogromne wrażenie. No i w końcu kolejna odsłona kultowego już modelu Nike Flyknit Racer. Niejako konkurent NMD, który ma się dobrze i nic nie wskazuje na to by projektanci Nike chcieli zwolnić tempa.
Jeśli chodzi o kolaboracje to chyba najgłośniejsza to ta z Supreme. Pojawiły się wówczas cztery kolorystyki modelu Nike Air Max 98. Mnie osobiście najbardziej przypadła do gustu ta granatowa i Snakeskin, sztosy! Zresztą pozostałe opcje też niczego sobie.
Jordan Brand
To firma, z którą powiedzmy zaczęła się moja zajawka na kicksy i mam do niej pewien sentyment. Jak zaprezentowała się ekipa z Oreagonu w 2016 roku? Na pewno pojawiło się mnóstwo wydań dedykowanych tylko kobietom. Moje ulubione to „Vivid Red”, AJ1 i AJ11 HEIRESS „Velvet” no i wiadomo – szał na „Space Jam” trafił i mnie. Nie można pominąć tutaj Jedynek w wydaniu „Bred” i „Black Toe”. Ekipa Jordan jak zawsze zrobiła kawał dobrej roboty, jednak zgodzę się z tym, że jest tego odrobinę za dużo. Premiery Jordanów pojawiają się zazwyczaj co sobotę. Tylko w tym roku do sprzedaży trafiło 156 par! Szok. Niektórzy mówią, że moda na Jordany powoli mija, ale według mnie to dobrze. Zostaną tylko ci, którzy są prawdziwymi fanami. Sezonowcom mówię zdecydowane NIE ! :)
Puma
Chyba powinnam zacząć od tej marki. Pomimo, że adidas zgarnął większość uwagi swoimi NMD i Yeezy to Puma też zaczyna coraz więcej znaczyć w sneakersowym świecie. Mam wrażenie, że po raz setny przeżywa swoje „5 minut”. Współpraca z Rihanną (Puma Fenty), a potem z Kylie Jenner to istny strzał w dziesiątkę! Creepery, czyli propozycja od dyrektor kreatywnej Rihanny skradły serca wszystkich kobiet. Jedne z najpopularniejszych wydań według mnie to „Orange Camo” i ostatnie – „Velvet Pack”. Po drodze warto jeszcze wspomnieć o współpracy z Careaux oraz polską marką UEG. Pod koniec 2016 roku do sieci trafiło jeszcze info o kolaboracji z The Weeknd. Nie mogę się doczekać! Jest moc!
Reebok
Na pewno nie można zapomnieć o kolaboracji Reebok x Kendrick Lamar. W efekcie pojawiła się kolejna odsłona modelu Reebok Classic Leather. Kolejna kolaboracja to ta z raperem Future – tutaj mieliśmy Instapump Fury „Overbranded”. Model ten pojawił się jeszcze w minionym roku w kilku odświeżonych kolorystykach. No i według mnie chyba najlepsza kolaboracja z Naked, gdzie numerem jeden były buty Club C.
Asics
Tutaj na pewno należy wspomnieć o tym, że 2016 to rok, kiedy system Gel obchodził 30 – lecie istnienia. Była huczna impreza i faktycznie było co świętować. Asics długo pracował na to miejsce, w którym teraz się znajduje. Według mnie jednak nie udało się japońskiej marce utrzymać fali sukcesów w minionym roku. Coś im umknęło, a może specjalnie na chwile odpuścili, żeby wrócić z jeszcze większym rozmachem? Oby! Liczę na nich bardzo mocno w 2017 i mam nadzieję, że pokażą kilka ciekawych butów. Mimo wszystko były świetne projekty z Ronnie Fieg’iem, był też zestaw „Christmas” z Gel Lyte III i V. No i wydanie dla kobiet – tego nie mogę tutaj pominąć! Asics Gel Lyte III Lady „Christmas” oraz Gel Lyte V Lady „Snow Flake”.
GRACJAN (THE ILLEST)
Mamy taki okres w roku, w którym każdy robi mniejsze lub większe podsumowanie. I dobrze! Oby więcej miejsc i osób, które wyrażą swoje zdanie i napiszą coś o tym co się dzieje wokół nas.
Ja od siebie dodam dosłownie „po kilka zdań” na temat każdej marki. Część będzie pozytywna, inna opisowa, a jeszcze inna skupi się na tym co danej marce nie wyszło i nad czym muszą popracować.
Na początek rozpocznę od największej i najważniejszej marki na rynku, czyli Nike. Ich chyba najważniejszym wydaniem i premierą były HyperAdapt 1.0 czyli samowiążące się buty. Nie jest to but dla mnie, dla Ciebie czy znajomych, ale dla bogatych, celebrytów i kolekcjonerów. Jednakże dwa aspekty są tu ważne, pisali o tym wszyscy, nawet Ci, którzy nie są związani z rynkiem obuwniczym, a dwa że był to swego rodzaju przełom na rynku, nowa technologia przyszłości (choć na razie nie wygląda to 'podniecająco’).
Kolejną kwestią, którą chciałbym przedstawić to powrót retro biegówek z serii Air Max, ale tych z drugiej połowy lat 90. Odnowione ’96, Silver Bullet 97, które były bardzo limitowane, czy kolaboracja z Supreme na AM 98. No i przedstawienie nowych Air Max 2017. Kolaboracyjnie Nike nie powaliło na nogi, jedyne godne uwagi pozycje to wyżej wspomniana współpraca z Supreme, przez wielu uważane za but roku – Air Presto z Acronym czy liczne kolaboracje z Nike SB, a także wydania NikeLab. Koszykarsko również obyło się bez ochów i achów. Pojawiły się nowe Irvingi, przy których tylko cena jest ciekawa, no ale jest to but bez systemu i technologii, godne uwagi są również nowe KD9. W kwestii retro koszykówki ciekawymi propozycjami były linia/seria Uptempo, to była petarda.
Niestety, ekipa Nike nadal nie ma odpowiedzi na Boosty adidasa i dlatego nie okrzyknięto ich zwycięzcami minionego roku. Jednakże, jestem pełen optymizmu co do roku 2017. W tym roku będziemy obchodzić 30 rocznicę Air Max 1, 35tą Air Force 1 i mam nadzieję, że w końcu pojawi się od nich coś przełomowego, takiego wow i będącego godną konkurencją dla Boostów. Nie wspomnę o powrotach z bogatego archiwum, na to gównie liczę.
adidas
Drugi największy brand na rynku, czyli adidas może śmiało zaliczyć miniony rok do ich najlepszego w historii. Co się na to złożyło? Ano trzy sprawy: Kanye, Pharrell oraz Boost. Największy hype na markę rozkręcił niezawodny Kanye West, nie dość że promował swoje Yeezy w kilku wariantach, za którymi ustawiały się kolejki na kilka dni przed premierą, a ceny na rynku wtórnym osiągały zawrotne ceny, to jeszcze potrafił wypromować również inne pozycje niemieckiej marki. Następnie mamy Pharrella Williamsa, który był odpowiedzialny za największe sprzedażowe sukcesy. Jego kolorowe Superstary schodziły jak świeże bułeczki. To głównie on był odpowiedzialny za dobre wyniki finansowe. Jednakże dla mnie to odgrzewanie 7 raz starego kotleta. Następnie mamy Boost – to z kolei petarda. Nie ma nic wygodniejszego na rynku! Obojętnie czy to buty do kosza czy biegówki, nie wspominając o lifestyle’owych NMD i to w kilku wersjach. Te trzy rzeczy rządziły i trzeba przyznać, że zawojowały rynek.
Jednakże patrząc na nowe wydania, zmiany i następców tegorocznych hitów śmiem twierdzić, że trudno będzie powtórzyć zeszłoroczny wynik. Muszą wprowadzić coś nowego i świeżego. Kolaboracyjnie dzięki adidas Consortium brand wypadł delikatnie lepiej niż amerykański gigant. No, ale to taka specyfika tejże linii, że decydują się na limitowane premiery z najwyższej półki.
Jordan Brand
Trzeci w kolejności jest Jordan Brand, który zasypał rynek swoimi premierami. Ponad 150 wersji i modeli oraz premiery co weekend zrobiły swoje. Podniesienie ceny i duża ilość butów, a takze częste restocki zabiły rynek resellerski. Nikomu już się nie chce bawić w zarobki rzędu 10-30 dolarów. Nie mówię tu rzecz jasna o limitowanych pozycjach. Jakościowo początek roku był ekstra, wydania remastered powalały, ale im dalej tym gorzej. Pod koniec roku było już w kratkę.
Asortymentowo był to według mnie jeden z najlepszych okresów dla tej marki: przynajmniej trzy cztery topowe pozycje w Air Jordan 1, Air Jordan 3, 5 oraz Air Jordan 4 z Nike Air na tyle, Jedenastki też swoje zrobiły. Do tego doliczyć trzeba serię Pinnacle z niesztampowymi rozwiązaniami i wysoką jakością. Trzeba również pamiętać, że w lutym pojawiły się Air Jordan 30, a we wrześniu Air Jordan 31! Kolaboracyjnie była jednak tragedia, tylko nieliczne wydania OVO mogły zawładnąć naszymi sercami.
Pozostałe marki
Żeby już Was nie zanudzać pozostałe marki potraktuje tylko dwoma trzema zdaniami podsumowującymi. New Balance dla mnie nie istniał w 2016 roku. Dosłownie na palcach jednej ręki mógłbym policzyć projekty, przy których mógłbym powiedzieć WOW. Wątpię w odrodzenie w bieżącym roku. Puma zaskoczyła nas na rynku damskich kicksów. Kolaboracja czy też współpraca z celebrytkami jak Rihanna przy Creeperach czy też z Kylie Jenner rozbiły bank i wywindowały wyniki sprzedażowe na niesamowite dla marki poziomy. Converse pozytywnie mnie zaskoczył, ale to chyba za sprawą technologii i rozwiązań od swojego przełożonego – Nike. Szkoda, że ceny wywindowane bardzo wysoko, ale w końcu coś się dzieje i widać jakiś progres.
Reebok Classic poza dwiema trzema pozycjami nic zbytnio nie poszalał. Wprawdzie kolaboracje z Kendrickiem Lamarem oraz liczne współprace i nowe projekty z Insta Pump Fury wzbudzały emocje, to nic więcej mi nie wpadło w oko. Totalnie mnie zawiódł Asics. Po ogromnych sukcesach w dwóch poprzednich latach, ten rok jakoś przeszedł bez echa. Przywrócono kilka modeli sprzed lat, ale nikt ich nie podchwycił, a kolaboracje na GL3 oraz GL5 wprawdzie dobre czy też znakomite, no ale ile można cisnąć na dwóch modelach?! Cichymi zwycięzcami były dla mnie dwie mniejsze marki, mianowicie włoska Diadora, która skradła moje serce oraz amerykański brand Saucony. Jedni i drudzy rozwalali materiałami, jakością czy też kolaboracyjnymi projektami – najwyższa półka. Ba! Nawet regularne wydania zwalały z nóg! Chciałbym, żeby w tym roku do wcześniej wspomnianej dwójki dołączyło jeszcze fińskie Karhu oraz Le Coq Sportif, które radzi sobie coraz lepiej.
A Ty jak oceniasz miniony rok? Daj znać w komentarzu na facebooku.