W ten weekend w Warszawie w Pin Up odbyła się pierwsza w historii edycja Sneakerness, co jest nie lada wydarzeniem jak na nasz kraj. Przed kilkoma dniami miałem wiele wątpliwości na temat organizacji. Na szczęście moje wątpliwości zostały rozwiązane już na ciut mniej niż tydzień przed samym eventem, codziennie pojawiały się nowe sklepy lub firmy, które obiecały wystawić swoje stoiska. Zatem mogliśmy zobaczyć stoiska takich firm jak:
- adidas Originals (najlepsze bez dwóch zdań, do dziś słyszę tylko miłe słowa)
- Reebok Classic (fajnie zrobione gabloty, rozdawali też katalogi z ich zawartością)
- Clae
- Asics razem z Onitsuka Tiger
- Diadora
Strasznie mnie dziwi brak New Balance i Nike, ale to pokazuje gdzie mają polską scenę sneakersową. Z kolei to jak zaprezentował się adidas Originals świetnie pokazuje ich podejście do naszego rynku. Dla Waszej wiadomości, to co pokazali pochodzi prosto z niemieckiego archiwum, niektóre model miały kilkadziesiąt lat, warte kilka dobrych tysięcy. Ekipa wykładająca eksponaty musiała zakładać specjalne rękawiczki przez przenoszeniem butów. Przygotowania trwały kilka miesięcy, żeby to wszystko do nas sprowadzić. Nie licząc już świetnego stojaka i gablot. Na wstępie adidas rozdawał przygotowane na Sneakerness sznurówki w opakowaniu, które w środku skrywało oprócz samych sznurówek również kod zniżkowy na -25% na zakupy w internetowym sklepie adidas – „sneakerness” ważny do 3 listopada.
Oprócz firm wystawiły się również sklepy, Mowa tu o:
- Veteran
- Worldbox
- Run Colors
- Kissmykicks
- Basketplanet
No i oczywiście było kilka prywatnych stoisk, ale kurcze, odniosłem wrażenie, że jednak było ich zbyt mało i/lub nie pokazali zbyt dużo ciekawych rzeczy. Było sporo powiedzmy regularnych, normalnych rzeczy a zbyt mało perełek. Nie zrozumcie mnie źle, były ciekawe rzeczy ale jakoś spodziewałem się tego więcej.
Oprócz tego można było zakupić również ciuchy Sneakerness, a także między innymi polskiej marki Intruz. Z tego co się orientuje to całkiem fajnie pohandlowali i ich towar cieszył się niezłym zainteresowaniem (sam nawet coś ogarnąłem).
Przez pierwsze godziny nie było aż tak dużo osób, choć przed otwarciem zrobiła się mała kolejka, były też osoby z leżakami i krzesełkami. Spora ilość osób przyszła po kilku godzinach, pewnie doszli do siebie po piątkowych melanżach. Niestety, ale nie zostałem na drugi dzień, więc nie powiem jak dopisała frekwencja w niedziele.
Czego mógłbym sobie i nam życzyć na przyszłą edycję? No przede wszystkim więcej prywatnych stołów, więcej polskich prywatnych stołów. Bo jeśli chodzi o marki i sklepy, to one spisały się bardzo dobrze.




















































