Nasze podstawowe pytanie: czym jest Unleashed i kto tworzy tę markę?
Tak naprawdę to głównie ja sam (Kamil Napora – przyp. red.), gdyż na co dzień odpowiadam za projektowanie i tworzenie ubrań, które składają się później na pełne kolekcje. Aczkolwiek nie mógłbym pominąć w tym miejscu mojej dziewczyny Natalii Kisielewskiej, od której otrzymuję naprawdę dużo pomocy. Przede wszystkim zajmuje się ona fotografią i ogarnia zamówienia a resztą jakoś się dzielimy.
Dlatego też nie będzie kłamstwem, jeśli powiemy, że w sumie sporą część pracy ogarniasz sam. Jak wytrzymujesz tempo, prowadząc praktycznie w pojedynkę własną markę? W jaki sposób organizujesz sobie dzień?
Nie mam żadnego problemu z tempem. Raz śpię mniej a raz więcej (śmiech), ale ta praca sprawia mi bardzo dużo przyjemności, więc nawet jak poświęcam jej bardzo dużo czasu to nie jest to dla mnie uciążliwe. Co do organizacji dnia to w moim słowniku coś takiego raczej nie istnieje (śmiech). Staram się wstawać raczej o normalnych porach. Wiesz każdy dzień jest dla mnie inny, dlatego nie odczuwam jakiejś wewnętrznej potrzeby, by coś planować z dużym wyprzedzeniem. Można powiedzieć, że robię to co mam do zrobienia i tyle.
Widać, że cenisz sobie współpracę z Gedzem i jego firmą NNJL. Za Wami kilka udanych projektów. Planujecie w przyszłości kolejne dropy? Jak w ogóle rozpoczęła się Wasza znajomość, która zaowocowała produkcją wspólnych ciuchów?
Nawiązując więc jeszcze do tego planowania i współpracy z NNJL (Niebo Nie Jest Limitem – przypd. red.) to jak najbardziej możecie spodziewać się kolejnych dropów. Nawet ostatnio rozmawialiśmy o nowych rzeczach i będziemy wypuszczać regularnie świeże ciuchy. Nie wiem jeszcze czy będzie to forma sezonowa czy oparta na odgórnym, własnym terminarzu. Obecnie szykujemy sporo letnich rzeczy. Niebawem je zobaczycie, a historia naszej znajomości i poznania się nie jest niestety zbyt porywająca, bo tak naprawdę połączył nas Internet. Po prostu Gedz obserwował mój profil na Instagramie. Ogarnąłem, że śledzi to co robimy, więc postanowiłem się do niego odezwać i spytać czy nie chce czegoś wspólnie zrobić.
Na Twoim koncie jest też kolaboracja z We Peace It apparel. Planujesz połączyć siły z jeszcze innymi polskimi markami? Możesz zdradzić informacje na ten temat?
Zdecydowanie tak. Na profilu Unleashed na Facebooku pojawiła się już nawet pierwsza zajawka, zbliżającej się współpracy. Tym brandem jest Diaval a do kolaboracji doszło dzięki temu, że firma ta zwróciła moją uwagę na Swag Show Silesia. Mieli bardzo dobre, klimatyczne stoisko i mimo, że na początku nie wiedziałem o co dokładnie chodzi, bo w ogóle ich nie znałem to całość bardzo mi się spodobała. Później sprawdziłem ich w sieci, kim są i czym się konkretnie zajmują. Skontaktowałem się z Dominikiem i postanowiliśmy ogarnąć coś razem. Nasza współpraca jest obecnie na ostatniej prostej, lada dzień publikujemy naszą wspólną kolekcję. Oprócz tego, na pewno połączę siły jeszcze z niejedną polską czy zagraniczną marką. Póki co nie chcę zdradzać szczegółów, gdyż plany są odległe, ale możecie spodziewać się wszystkiego (śmiech).
Zrobiłeś spory przeskok, jeśli chodzi o materiały promocyjne. Kolekcja wiosna/lato 2016 to lookbook wykonany w budynku World Trade Center. Nie obawiałeś się, że praca z Akinem i Rafałem Ostrowskim może nie wypalić z racji sporej odległości?
Będąc precyzyjnym to była to stacja metra, znajdująca się pod World Trade Center. Powiem krótko – nie. Nie martwiłem się o to. Co ciekawe, jeśli chodzi o sam lookbook to początkowy plan był taki, że miał to być wspólny lookbook NNJL x UNLEASHED, nie samego Unleashed. Nie obawiałem się, że coś może się stać i w stu procentach zdałem się na nich, mimo że tak naprawdę w ogóle się nie poznaliśmy. Oni kręcili klip Gedzowi do kawałka pod tytułem Dach i robiąc video, powstał pierwszy zamysł, by coś podziałać w temacie ciuchów i tak koniec końców trafiło to do mnie.
W przeciągu dziesięciu miesięcy na The Illest aż sześć razy wspominaliśmy o kolekcjach, w które zaangażowane było Unleashed. Nie jest to typowy sposób działa na polskim rynku, gdzie nowe ciuchy pojawiają się raczej z większym odstępem czasowym. Dlaczego więc zdecydowałeś się na taką formę pracy?
Tak naprawdę do końca ubiegłego roku nie zajmowałem się w stu procentach na poważnie moim brandem a można powiedzieć, że zmiana tego stanu rzeczy to było jedno z moich postanowień noworocznych. Czemu tak działam? Ciężko mi powiedzieć. Nie mam żadnego wytłumaczenia. Czasami nie mam ochoty dzielić kolekcji na pory roku. Po prostu robię ciuchy i wrzucam w sieć to co akurat mam. Do tej pory było sześć artykułów. Docelowo chciałbym, żeby było o czym pisać raz na tydzień (śmiech).
Pytaliśmy już czy planujesz współpracę z innymi raperami niż Gedz oraz polskimi brandami, ale co z autorskimi kolekcjami? Na sklepie są już dwie dostawy wiosenno-letniego zestawu. Czy w tym roku pojawi się jeszcze coś od Unleashed czy jednak zdecydujesz się na małą przerwę?
W tym roku możecie spodziewać się jeszcze ubrań na jesień, zimę i wcześniej wspomnianych kolaboracji z NNJL oraz Diaval. Ponadto w ogóle nie myślę o przerwie. Pewnie pojawią się jeszcze rzeczy, których w tym momencie w ogóle nie planuję.
Jak wygląda proces tworzenia ciuchów z perspektywy Unleashed? Co sprawia najwięcej problemów? Od czego zaczynasz i co pobudza Cię do działania?
Źródłem inspiracji jest zazwyczaj muzyka i intensywne patrzenie się w ścianę (śmiech). Do tego dochodzą rzeczy, które zobaczę, które zwrócą moją uwagę i otaczają mnie. Nawet buty sprawiają, że potrafię zrobić dany wzór lub ciuch. W trakcie tworzenia nie przeglądam Internetu w poszukiwaniu inspiracji. To ma oczywiście dobre i złe strony, ale staram się nie patrzeć na to co robią inni – przez co czasem nieumyślnie mogę się o coś otrzeć, a czasem zrobić coś co będzie wyróżniało się od asortymentu innych brandów – temat rzeka. Jak mam dobry wieczór to po prostu siadam do pracy. Pomysłów i samych projektów mam bardzo dużo, ale tylko niewielka część jest szyta. Dużo rzeczy chodzi mi po głowie, ale nie wszystko realizuje. Czasem w trakcie wizualizacji albo na etapie prototypu okazuje się, że temat mi totalnie nie podchodzi. Same ciuchy powstają z bardzo dużej puli. Robię na przykład trzydzieści produktów a finalnie powstaje tylko dziesięć. Resztę odrzucam.
Unleashed to stosunkowo młoda firma, która śmiało zaznacza swoją obecność na polskim rynku. Czy na początku swojej działalności, natrafiałeś na jakieś poważne przeszkody?
To prawda. Jakoś na początku naszej działalności w listopadzie 2014 roku pojawiliśmy się na Swag Show Silesia (Autumn Edition), ale wówczas nawet nie było jeszcze sklepu internetowego, a jeśli chodzi o drugą część pytania to nie przypominam sobie, żebyśmy napotkali na jakieś bardzo poważne problemy. Nie wiem jak poważna przeszkoda musiałaby się pojawić na mojej drodze, żebym uznał ją za problem. Przed założeniem Unleashed cały czas byłem związany z branżą odzieżową. Uruchomiłem swoją własną szwalnię, projektowałem i dalej projektuje ciuchy innym firmom i wydaje mi się, że to doświadczenie pomogło mi przejść gładko przez wszelkiego rodzaju problemy, które pojawiały się na początku. Jak ostatnio powiedział Krzyszof Gonciarz w swoim vlogu jak się napierdala, to nawet jak nie wychodzi to wychodzi.
Parę słów od Ciebie do czytelników The Illest…
Myślę, że ostatnie zdanie poprzedniego punktu jest najbardziej wartościową częścią całego wywiadu. Pewnie zabrzmi to banalnie, ale mimo wszystko: róbcie to, co chcecie robić. Pozdrawiam!