W miniony weekend, to jest 27-28 września odbyło się niemałe wydarzenie na sneakersowej mapie Europy. Dokładnie chodzi nam o Sneakerness Warsaw w swojej drugiej odsłonie.
Po zeszłorocznym debiucie w Pin Up Studio, tym razem fani kicksów spotkali się Domu Towarowym Braci Jabłkowskich. Swoje stanowiska miały takie firmy jak New Balance, który rozbił bank po całości. Był to ich debiut i zniszczyli całą imprezę. A dlaczego? Wystarczy spojrzeć na załączone poniżej fotografie, na których zobaczycie gabloty, a raczej ich zawartość. Skorzystali oni z zeszłorocznego pomysłu adidas Originals i pokazali multum swoich perełek i to w oryginalnych wersjach sprzed lat !!! Czasami sypały się nawet podeszwy, wiekowe buty, kawał historii. Tak, zrobiliście to świetnie.
Następną w kolejce była Puma wraz ze swoimi aktualnymi i przyszłymi kolekcjami, ciekawostką było pokazanie kilku kolaboracyjnych projektów, jak chociażby z Alife, były też pozycje z Snow Splatter Pack i wiele innych. Oprócz tego pokazali też kilka piłkarskich butów, kolaboracje odzieżowe z Bape czy Alife. Postawili też telewizor i konsole, można było pograć w Fife.
Po wyjściu ze stoiska Pumy wchodzimy do adidas Originals. Niestety, po tym jak zeszłym rokiem zamknęli grę w całej Europie, tym razem się trochę zawiodłem. Małe stoisko, kilka butów i to same ZX Flux. Fakt, projekty świetne i szczególne, jak chociażby te zrobione przez warszawskie miejscówki – Temat Rzeka, Warszawa Powiśle oraz Bistro Charlotte, ale ten zeszły rok…
Kolejnym debiutantem na warszawskim Sneakerness była marka Le Coq Sportif, dla której takie targi/giełda to debiut na rynku polskim. Duży kogut od razu przyciągał uwagę, a co za nim? Nieszczególne stoisko, ale nie wymagam od nich nic szczególnego, wiadomka, debiutanci. Pokazali sporo modeli i wersji kolorystycznych, były nowości, były też przyszłe kolekcje. Ogólnie spoko.
Zaraz obok widzieliśmy stoisko Asics. Kurcze, spodziewałem się po nich dużo dużo więcej. Ścianka z butami to imo trochę za mało. No, ale nadrobili asortymentem. Zwłaszcza tym na przyszłoroczną wiosnę, powiemy Wam w tajemnicy że będzie kilka porządnych pozycji!
Na koniec mamy jedno z większych stoisk, a to dzięki marce Reebok Classic. Brand świętujący 25 rocznicę powstania Reebok pump postawił zdecydowanie na kosza i to dosłownie, bo oprócz świetnych butów można było pograć na przygotowanym specjalnie na Sneakernessa koszu. Dunk poleciał, kilka Air Balli również, zaliczona lampa przez ziomka w pierwszym rzucie obwieściła, że w tym dniu nie jesteśmy w formie…
Teraz przechodzimy z parteru na piętro. Tam z kolei swoje stanowiska miały dwa sklepy: Run Colors oraz Worldbox. Ten pierwszy miał sporo perełek, kolaboracyjnych projektów, ten z drugi z kolei stoisko już dobrze znane i lubiane. Było całkiem spoko.
Ale zanim doszliśmy do nich mijaliśmy stanowiska prywatne, w tym niezawodnych Harpaganów z ogromną ilością świetnych pozycji. Od tych zwykłych po te mega szczególne, kolaboracyjne.
Podsumowując. Wpadliśmy po godzinie 15, więc zbyt dużo odwiedzających nie widzieliśmy. Nie wiemy jak było wcześniej i jak było w niedziele, ale spodziewaliśmy się zdecydowanie większej ilości gości. Wystawca w postaci New Balance zabił, tak to powinno się robić, reszta na spoko poziomie, ale tu również spodziewałem się czegoś więcej. Reebok i Puma dostawiając dodatkowe atrakcje sprawiły, że można było przyczaić się u nich na dłużej.
Zawiodłem się totalnie na pierwszym piętrze, gdzie było więcej ciuchów niż butów, bardziej kojarzyło mi się z jakimś Yard Sale niż Sneakernessem. Podobne wrażenia miało sporo innych osób. Kilka stoisk, dwa sklepy? To zdecydowanie za mało, zwłaszcza że wszyscy wiedzieli co to za event, nie wchodzili w ciemno jak w zeszłym roku. Mam porównanie z zeszłym rokiem i jakoś pierwsza edycja sprawiła, że już tęskniłem za następną, tu tego niestety nie ma… Oby przyszły rok, jeśli będzie, zjadł dwa poprzednie. Tego chyba życzymy sobie wszyscy…