Czym jest Turbokolor i kto go tworzy?
Ehh, na sam początek trudne pytanie. Można na nie odpowiedzieć na kilka sposobów. Najkrótsza odpowiedź jest taka: Turbokolor to polska, niezależna marka streetwearowa. W momencie narodzin w 2007 roku zaczynały ten brand tworzyć 3 osoby. Wtedy miała to być reakcja na szarzyznę na polskich ulicach. Kierowała nami chęć zrobienia czegoś nowego i wlania oryginalnych pomysłów w trawiony stagnacją „polski streetwear”, który od czasów marek takich jak „Syndrom” raczej tkwił w miejscu. Wierzyliśmy, że naszą pasję i zajawkę możemy przekuć na nowy, świeży brand. Taki tekst nadal figuruje u nas na stronie. Co prawda, w czasach kiedy każda młoda marka ma napisane, że powstała z zajawki i chęci stworzenia czegoś nowego i kolorowego, odczuwamy wyrzuty sumienia, że ciągle brakuje czasu aby odświeżyć ten tekst. Nie żeby było to złe samo w sobie, ale brzmi trochę mało oryginalnie.
Teraz Turbokolor to dowód, że poświęceniem i ciężką pracą można wprowadzić na szerokie światowe wody firmę z Polski.
Odpowiadając w jeszcze inny sposób, to z technicznego punktu widzenia obecnie markę Turbokolor tworzy czterech wspólników. Turbokolor to także team zaprzyjaźnionych artystów, których nazywamy Oficjalnymi Entuzjastami. Will Barras, The Flying Fortress, The London Police, Zbiok i M-City to nasze wizytówki. Przemierzają świat pokazując, że idea „art inspired” streetwear z Polski ma rację bytu. No i nie zapominajmy o najważniejszym.
Turbokolor to także wszyscy Entuzjaści i klienci, ci wszyscy, którzy identyfikują się z naszymi działaniami i chcą ubierać produkowane przez nas rzeczy. Bez ich wsparcia i zaufania, nasze działania nie miałaby sensu.
Wiele osób lubi Was jako markę, ale nie koniecznie podobają się im Wasze kolekcje. Czy myślicie o uruchomieniu linii, która będzie skupiała się na jakości i detalach, będzie bardziej stonowana i odejdzie od dużych i kolorowych grafik?
Kolekcje Turbokolor ciągle ewoluują. Jeżeli spojrzymy do lookbook’ów z pierwszych sezonów istnienia Turbokolor, dużo jest tam bardzo kolorowych rzeczy z full printami. Z dzisiejszej perspektywy wyglądają już jakoś tak mocno gimbusowo. A wtedy było świeże i wnosiły trochę nowych pomysłów i kolorów do otoczenia zdominowanego przez coś co my nazywamy „Auchan Grey”. To taki kryptonim, pod którym tkwią ulubione przez nasze społeczeństwo kolory w konwencji szaro-burej. Jadąc dziś metrem lub autobusem rozejrzyjcie, jakie kolory mają okryciach wierzchnich Waszych współpasażerów.
Naszym zdaniem każda nowa kolekcja jest dojrzalsza i dobrze odzwierciedla zmiany, które zachodzą w świecie mody. Mówienie, że podążanie za trendami jest dla lamusów jest herezją, bo moda od zawsze się zmieniała i każda marka chcąc sprawnie funkcjonować musi też reagować.
Oczywiście, bazujemy na charakterystycznym stylu Swanskiego, ale kroje i kolory muszą odzwierciedlać koniunkturę. Akurat teraz mamy modę na węższe, podwinięte jeansy. A może za 3 sezony wrócą wyjebane baggy jeansy a la ODB ‘98? Nie wiemy tego, ale niedostosowanie się do tej slimfitowej, mogłoby by mieć fatalne skutki. Docierające do nas sygnały o możliwych nadchodzących trendach interpretujemy na nasz własny sposób i przekazujemy dalej w postaci produktów TK. Nie nazywamy tego kreowaniem trendów, bo byłoby to nieuzasadnione uzurpatorstwo, jednak zdecydowanie nie jesteśmy też biernym popychaczem w tej machinie.
Odnośnie stonowanej linii. Od kilku sezonów, w regularnej kolekcji pojawia się linia produktów o roboczej nazwie „i”. „i” pochodzi od nazwy Infinitas. To linia produktów, w której Swanski realizuje swoje odważniejsze pomysły. Ta linia ma bardzo dyskretny branding, więc dla osób uważających pozostałe grafiki za zbyt duże, to może być ten złoty środek. Jednocześnie jednak na pewno nie są to rzeczy dla konserwatywnej klienteli.
Macie bardzo dużą gamę spodni i t-shirtów, ostatnio mieliście kilka prób z koledżówkami… co z Waszego asortymentu uznajecie za mocną stronę co Wam się nie udało i w co chcecie zainwestować w przyszłości?
W kolekcji Wiosna Lato 2012 o nazwie „Nothing Special”, która zadebiutuje w okolicach połowy lutego w Veteranie, będzie około 40 t-shirtów. Jednak dotarliśmy już do tego punktu krytycznego, poza który nie będziemy zwiększać liczby teesów. Koszulki bardzo nam się udają i stanowią na pewno jeden z bardziej charakterystycznych produktów Turbokolor, ale chcemy być postrzegani jako kompletny brand, a nie tylko jako firma od t-shirtów. Na pewno przybędzie spodni. Zarówno chinosów, jak i denimu będzie więcej. Będzie też więcej kolorów. Pojawią się także nowe kroje. W przyszłości mocniej zaakcentujemy topy, w tym lekkie kurtki. Stawiamy na uzupełnienie naszej gamy szeroko pojętych akcesoriów, chociaż produkując w Polsce, jest to nieprawdopodobnie ciężki do zgryzienia suchar. Walka trwa.
Swanski niedawno wrócił z USA… Wypad prywatny, czy może udało mu się nawiązać jakieś wstępne porozumienia i możemy spodziewać się kolaboracji Turbokolor x artysta/marka ze Stanów?
Swanski pojechał na zaproszenie ekipy Footprint’a, która produkuje kosmicznie wygodne wkładki do butów na deskorolkę. Był tylko 10 dni, ale mnóstwo zrobił i przybił w kit dużo piąteczek. Zaczęło się od dość przypadkowego emaila o projekcie wkładek dla Guy’a Marianno, który jeździ dla Girl Skateboards, a skończyło się na…może o tym za chwilę. Chcielibyśmy zaznaczyć, że Turbokolor to pokolenie lat 80-tych. Puste sklepy, Pewexy i ślinotok na widok Trashera w latach 90-tych, to była normalka. Udanie się więc do a) bastionu streetwearu ( tam siedziby mają firmy takie jak The Hundreds, HUF, Diamond itd.) i b) spotkanie z legendami skateboardingu, których demówki katowało się 1000 razy na VHS to duże przeżycie.
Udało się pomalować prywatny skatepark Guy’a Mariano i Brandona Biebela. Timelapse z tego malowania można zobaczyć w jednej z ostatnich reklam Footprinta. Projekt koszulki, którą Paweł zaprojektował dla LAKAI jest już w ich oficjalnym katalogu. Myślę, że to ogromny sukces, który daje potężnego kopa i zastrzyk wiary w siebie i w swój talent. W wolnym czasie Pawłowi udało się jeszcze pomalować ścianę w dzielnicy LA Rosewood. Motyw Swanskiego można zobaczyć nad pracą samego Shepparda Faireya. Myślimy, że to też całkiem niezłe osiągnięcie. Zwłaszcza, że obyło się bez jazdy z LAPD i bez potyczek z żadną z latynoskich ekip. Pamiętajmy, że to jednak miasto z gangami przez duże G, z pewnymi rzeczami nie ma żartów i nie można po prostu bombić, gdzie się człowiekowi podoba.
Na wiosnę 2012 wychodzi deska Pawła, którą zrobił dla Guy’a Mariano z Girl’a. Ta pozycja figuruje normalnie w katalogu Girla jako Guy Mariano OG/Swanski. Cieszymy się z tych skateboardowych klimatów, bo w 2012 chcemy wyraźnie zaznaczyć, że Turbokolor ma mocne deskorolkowe korzenie. Paweł już wcześniej projektował deskorolki dla zachodnich brandów. Może czytelnicy pamiętają wystawę Wooden Canvas w Veteranie, która była podsumowaniem kariery Pawła w projektowaniu decków. Było już tego sporo. Zaprojektowanie produktu dla samego Guy’a Marianno, jest dla gościa, który dorastał jarając się opór deskorolką i do dziś coś tam jeżdżącego, mega wielką sprawą.
Inne projekty są w trakcie. Nie możemy jeszcze zdradzić, z jakimi brandami.
Co jeszcze?
Na pewno chcemy pocisnąć dalej temat Fitted, czy po prostu New Ery. Prace trwają.
Wasze Kolekcje mają zawsze jakiś ciekawy i nietypowy motyw przewodni. Jak to będzie w przyszłej kolekcji? Możecie uchylić rąbka tajemnicy?
Kolekcja Wiosna/Lato 2012 aka S/S12 nazywać się będzie Nothing Special i pojawi się w Veteranie pewnie w trzecim tygodniu lutego. Obecnie kończymy pracę nad kolekcją Jesień/Zima 2012, jednak nazwy tej kolekcji nie chcemy jeszcze zdradzać. Na pewno tęsknimy za hucznymi startami sezonów połączonymi z imprezami. Niestety, pracy jest tyle, że nie jesteśmy w stanie dorzucić sobie jeszcze organizacji wielkiej imprezy. Dołożymy niedługo starań, aby to poprawić.
Katalogi Turbokolor są świetnie zaaranżowane i zrobione, kto za tym stoi, jak to wygląda od wewnątrz, ile trwa praca nad lookbookiem? Planujecie pójść o krok dalej i zrobić równie dobre lookbooki w wersji video?
Za każdą kreacją stoi założyciel i tatuś Turbokolor, Paweł Kozłowski znany także jako Swanski. Większość wzorów na ubraniach TK oraz pomysłów na lookbooki czy sesje, to jego pomysły. Pozostali członkowie zespołu są tylko trybikami, które powodują że wzór z Illustratora trafia na półki w sklepie. Korzystając z okazji, zapraszamy czytelników od odwiedzenia komercyjnego portfolio Pawła pod tym adresem swanarts.com.
Za realizację samych lookbookowych sesji odpowiadają dziewczyny z agencji PinkPonk. Szukają ciekawych lokalizacji, fajnych modeli, wabią fotografów itp. Ostateczny efekt lookbook’a to efekt fuzji pomysłów Pawła i warsztatu dziewczyn, które też czynnie uczestniczą w procesie kreacji. Sesje Delicatessen i Death Folk oraz Fantastik Voyage to właśnie ich dzieła.
A video lookbook już za chwilę będzie – do naszej nowej kolekcji!
Jesteście już dużą i znaną marką w Polsce, działacie też globalnie, otworzyliście niemieckojęzyczną wersję Waszego sklepu online, jesteście dostępni w Niemczech w większej liczbie sklepów niż w Polsce (wg Waszej strony www), a kupić Was można także w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii. Skąd taki ciąg na Zachód, jak idzie eksport w porównaniu ze sprzedażą w Polsce? Planujecie ekspansję na Stany Zjednoczone?
Dużą marką to jest Prosto, ale dzięki za słowa otuchy. W momencie zakładania Turbokolor postanowiliśmy, że chcemy zrobić brand wg mechanizmów zachodnich. Czyli nie robić nic, czego musielibyśmy się później wstydzić. Robić wszystko na zajawce, dobrze się bawiąc i sprzedawać do fajnych sklepów/ butików/skateshopów. I tu pojawił się problem. Bo ile tych reprezentatywnych streetwear store’ów mamy w Polsce? Można by je wszystkie wymienić na palcach dwóch rąk, z czego większość jest w stolicy. Dlatego duże brawa dla takich miejsc, jak Veteran, Swagger Lizard, Street Hype Store czy Asphalt za odwagę w ściąganiu – powiedzmy szczerze – światowych marek, które są u nas mega niszowe i wytrwałość w kwestii popularyzacji streetwearu w Polsce. Na szczęście ten trend to nie tylko Warszawa. Ciągle otwierają się sklepy w innych miejscowościach, czasem całkiem niewielkich, gdzie zapaleni uczestnicy miejskiej kultury stawiają na kreatywność i nietuzinkowy design. Ściskamy kciuki do krwi za każdego z nich.
Pamiętajmy też, że nadal w Polsce na topie są marki, które reklamowały się lata temu na stronach magazynu The Source. Marki, które na zachodzie uważane są już za mocno nieświeże. Ponieważ one nadal dominują, sprzedawcy wcale nie kwapią się (nie muszą/nie chcą/ nie widzą potrzeby) inwestowania w świeży wygląd swoich biznesów. One od 2005 wyglądają tak samo. W bramie lub w piwnicy, ciemne, niezachęcające wejście, brzydka witryna. Zabralibyście tam znajomych z zagranicy chcących kupić sobie coś z Polski? Chyba nie. Wracając jednak do tematu, to są właśnie sklepy, których staramy się unikać. Wspieramy każdą inicjatywę ciekawie zaprojektowanego sklepu z asortymentem, którego obecność nie byłaby obciachem dla Turbokolor, ale jest tego wciąż za mało. Dlatego też zdrowy rozsądek podpowiada inne kierunki rozwoju.
A teraz odnośnie Ameryki Północnej. Biorąc pod uwagę rozmiar rynku to pozornie może być ziemia obiecana. Jednak USA jest daleko i jest tam ogromna konkurencja. Trzeba pamiętać, że Turbokolor jako marka europejska z automatu byłoby poza koleżeńskim układem NY/SF/LA, a bez znajomości, to jak wiemy, bywa bardzo, bardzo trudno. Uświadomienie ludziom, czym jest i co reprezentuje Turbokolor w odpowiedni sposób wymaga odpowiednich partnerów, czasu i kaski. No i obecności na miejscu. Na przykład: na hasło Diamond, myśląc kategoriami street, myślimy o marce Diamond Supply i widzimy w Internecie ich nowy flagowy sklep. „No tak, Ameryka” – wzdychamy. W LA wygląda to tak: „Ej Swanski, zajebiste te malunki u Girla zrobiłeś! Chcesz pomalować nowy flagship Nicka na Fairfax? Zadzwonie do niego!” Ta akcja niestety nie doszła do skutku, ale było blisko. Jednak ta scenka od razu uświadamia, że jest trochę łatwiej dorastając tam na miejscu. Dobry ziomal, to dobry ziomal.
Myślimy więc o USA, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi. Lepiej powoli przygotować się do wielkiego skoku i odnieść sukces, niż wykonać przedwczesny sus i polec po sezonie.
[vimeo 34039297 630 400]
Jaki zamierzacie obrać kierunek w przyszłości, gdzie widzicie się za dwa 2 lata? Planujecie może otworzyć swój kolejny sklep flagowy w Poznaniu, Wrocławiu lub Krakowie?
O planie 2 letnim wolelibyśmy nie rozmawiać, żeby nie zapeszać. Na pewno chcemy być obecni w większej liczbie europejskich krajów, z nadzieją, że nie zbankrutują. W Niemczech chcemy co najmniej podwoić liczbę sklepów z naszym asortymentem.
PYTANIE OD CZYTELNIKA:
Czy nie boicie się, spadku zainteresowania waszą marką ze względu na wciąż podobne projekty i narzekanie na jakość?
Nie, absolutnie nie boimy się spadku zainteresowania. Jakie są te podobne projekty? Naszym grafikiem jest artysta o charakterystycznym stylu, który często zaprasza do współpracy przyjaciół o światowej renomie. Nikt inny tego w Polsce nie robi. A internetowe narzekanie na jakość przypisujemy naszemu narodowemu zamiłowaniu do narzekania. Oczywiście, wpadki zdarzają się każdej firmie. Jesteśmy jednak spokojni ponieważ zdecydowana większość głosów docierających do nas z zachodu chwali jakość naszych produktów uszytych w Polsce.
Kilka słów od Was do fanów i czytelników The Illest…
Przede wszystkim chcielibyśmy podziękować redakcji za możliwość prezentacji. Chcielibyśmy też podziękować wszystkim Entuzjastom za zaufanie, energię i wspieranie naszej marki od czasów, kiedy była luźno funkcjonującym kolektywem w garażu. Bez Was, studentów, imprezowych żulków, hardcorowych sneakerheadów, artystów, b-boy’i, marzycieli, raperów, DJ’ów, miejskich aktywistów, managerów, tatusiów czy mam nie dotarlibyśmy tutaj. Serdeczne dzięki.
Możemy tylko powiedzieć, że Turbokolor mimo istnienia od 2007 roku dopiero kończy swój okres niemowlęcy i powoli zaczyna stawać na nogi. Prawdziwe pierdolnięcie jeszcze przed nami i wami.
Stay tuned!