Run Colors o swoim sklepie internetowym wspominało już kilka miesięcy temu, jak nie w zeszłym roku. Ciągle przekładano premierę, ciągle coś nie grało i myślałem, że po tak długim czasie dopracują go wręcz idealnie. Niestety, tak jak się domyślałem, sklep nie jest perfekcyjnie zrobiony i istnieją niedociągnięcia.
Zacznijmy do najważniejszego, sklep działa pod adresem www.runcolors.pl a po wejściu strona główna powinna skojarzyć się Wam z kafelkowym układem Windows 8. Z jednej strony jest to fajny, nowy i ciekawy układ, ale drugiej strony mamy tu wszystko i nic, milion kolorów i nie można się skupić. Rzecz gustu i osoby, nie każdemu się spodoba.
Na górze sklepu widać menu z podziałem na wiele kategorii, jak na przykład Air Max, Vintage czy Classic. Poniżej kilka zdjęć, rotatorów ze zmieniającymi się modelami butów i na koniec, klasycznie na samym dole witryny, znajdziemy informacje o dostawach czy regulaminach.
Niby spoko, ale… i tu znalazłem dwie denerwujące mnie rzeczy, które od razu zniechęciły mnie do sklepu. Gdzie jest podział na marki, podział na kategorie według producenta?! Ok znalazłem, migające logotypy marek, myślę sobie – super! Po chwili mina mi jednak rzednie, bo to tylko kolejny migający baner, a po kliknięciu nic się nie dzieje! Podział na marki widzimy dopiero jak wejdziemy we wcześniej wspomniane kategorie, a jak ja nie wiem w której kategorii są poszukiwane moje buty? To co wtedy? Czeka mnie szukanie po omacku pośród całego asortymentu.
Dobra, przejdźmy do obojętnie jakiej kategorii – padło na Runners (tak, nie ma kategorii po Polsku). I tu kolejny myczek, który mnie zdenerwował. Gdzie jest filtrowanie po dacie dodania do sklepu (najnowsze, najstarsze)? Gdzie jest filtrowanie po cenie od najtańszych po najdroższe i na odwrót? Można tylko przefiltrować wg marki i rozmiaru (nie jest po kolei, połówki są na końcu), no i płci. No i brakuje możliwości wyboru ilości prezentowanych modeli, chociażby przycisku „pokaż wszystkie”, bo denerwuje mnie przeskakiwanie kilkadziesiąt stron w poszukiwaniu jakiegoś modelu.
Co do najważniejszego, czyli asortymentu to w sklepie Run Colors mozna zakupić buty takich marek jak Nike, adidas Originals, adidas Skateboarding, Reebok, New Balance, Onitsuka Tiger i Asics, a także KangaRoos i Vans.
Prezentacja butów zasługuje na uznanie, bardzo fajnie że zdjęcia są naturalne, „w plenerze”,jest ich kilka więc dobrze prezentują dany but. Tylko znowu, powinni zdecydować się na jedną opcję, bo znalazłem dość sporo butów ze zdjęciami ze studia, moim zdaniem albo jedno albo drugie (choć może nadrobią to z czasem i poprawią, dajmy im czas).
W opisie butów znajdziemy chyba wszystko co potrzeba, czyli pełna nazwa, kolor, oznaczenie kolorystyki i opis materiałów. Denerwowało mnie niekiedy wrzucenie w opis regułki prosto z katalogu i to w języku angielskim, ale było to tylko w kilku przypadkach, więc wybaczam. Przy opisie sezonu powinni dodać jeszcze rok.
Przejdźmy do finalizacji zakupu. Wybrałem buty, rozmiar i idziemy dalej, dobra rzecz na starcie, jest możliwość wpisania kodu rabatowego (nie znałem żadnego niestety, więc nie wiem czy od razu nalicza czy trzeba czekać na maila zwrotnego z nową ceną). Można sfinalizować transakcję nie będąc zarejestrowanym, to też dobre.
Przesyłka kurierem za 9,99 zł, magiczna bariera 10 zł przekroczona (i to obojętne czy za pobraniem czy przy płatności z góry) – bardzo fajna opcja. Nie znalazłem niestety informacji o bezpłatnej przesyłce powyżej jakiejś dużej kwoty.
Płatności – przelew, za pobraniem lub osobiście, a gdzie Paypal? Tyle rzeczy mają po angielsku (chyba w kierunku zagranicznych klientów) a nie ma płatności paypalem? Kartą też się nie da niestety zapłacić…
Podsumowując, wygląd ciekawy, ale dlatego że coś innego niż wszędzie indziej. Sporo braków, które mnie denerwowały, żeby je poprawić to trzeba chyba sporo pomieszać w skrypcie, więc nie wiem czy to poprawią. Prezentacja butów – mega, tak powinno być wszędzie. Fajna niska cena za przesyłkę, ale minus przy wyborze płatności. No i bardzo ważne – spory asortyment, co może przyćmić niedociągnięcia. Moim zdaniem, na te kilka czy kilkanaście miesięcy przygotowań do odpalenia sklepu to minusów jest jednak za dużo…