- Reklama -NikeNike

THE HUNDREDS – od kilku „stówek” w kieszeni do odzieżowego giganta!

Nasz kolejny gość to tak naprawdę świeżo upieczony solenizant. Kilkanaście dni temu obchodził swoje 15-lecie istnienia na światowym rynku i jest to kolejny brand, którego nie wypada nie znać, jeśli interesujesz się streetwearem. Mowa o THE HUNDREDS, marce założonej w 2003 roku przez Bobby’ego Kima i Bena Shenassafara.

Zanim jednak przejdziemy do pełnego opisu to tak tylko przypominamy, że dwa tygodnie temu na warsztat wzięliśmy o rok starsze HUF Clothing, a oprócz tego odsyłamy Was do pozostałych artykułów, wchodzących w skład cyklu historycznego:

Natomiast, jeśli chodzi o początki THE HUNDREDS to nie odbiegają one od tych, które dotyczą innych legendarnych brandów, pojawiających się na łamach naszego magazynu.

Bobby i Ben Hundreds 2

Jak już wspomnieliśmy w pierwszym akapiecie, pomysł na THE HUNDREDS zrodził się w głowach dwóch przyjaciół, a cały projekt można podzielić na dwie części. Przede wszytkim jest to klasyczna kalifornijska marka, garściami czerpiąca ze streetwearu i skateboardingu. Natomiast, jeśli chodzi o drugi temat to dotyczy on globalnej platformy, będącej zarówno blogiem jak i sklepem internetowym THE HUNDREDS. Wszystko obraca się tutaj wokół kultury ulicznej.

Bobby Kim (Bobby Hundreds) oraz Ben Shenassafara (Ben Hundreds) założyli swój własny brand w 2003 roku w Los Angeles. Przeszli bardzo podobną drogę na szczyt, jak inne utytułowane firmy. Zaczynali od małego start-up’u, zajmując się produkcją koszulek. Pasja do mody sprawiła, że wówczas dwóch młodzieńców, chodzących do tej samej szkoły, poznało się bliżej. Obaj wyznawali podobną filozofię. Wiedzieli, że mogliby wybrać o wiele prostszą ścieżkę kariery, ale finalnie nie bali się podjąć ryzyka…

PIERWSZE BIURO

W kieszeniach nie mieli więcej niż kilka stówek. Były one zresztą ich jedynymi oszczednościami, wyciągniętymi z bankowych kont. Natomiast na początku biuro THE HUNDREDS zostało ulukowane w sypialni Bena, gdzie znajdowało się także biurko do projektowania grafik.

Już wtedy Bobby postrzegany był przez Bena, jak i innych ludzi ze środowiska, jako człowiek wielu talentów. Syn imigrantów z Korei, świetnie odnajdował się w tworzeniu ilustracji, designu, fotografii czy nawet pisaniu (blog thehundreds funkcjonował jeszcze przed samą marką).

Bobby Hundreds

Po domknięciu tematu z biznes-planem, Bobby i Ben ostro wzięli się do pracy. Poprosili swojego kumpla o niewielką, dwukolorową maszynę do nakładania wzorów na koszulki. Umieścili ją z tyłu na podwórku swojego mieszkania.

Kolejnym przystankiem był sam produkt, a w zasadzie baza, na której mogliby rozpocząć swoją pracę. Zdecydowali się zaopatrzyć w karton białych t-shirtów.

Dodatkowo zdobyli namiar na gościa, który miał im ogarnąć temat ze szwalnią. Gdyby dopięli ten deal to mieliby szansę na ogarnianie większych zamówień. Niestety obiecany temat nigdy nie wypalił. Tygodnie zamieniały się w miesiące, a ziomek który obiecywał złote góry przestał się do nich odzywać. Nie odpowiadał na telefony. Zapadł się pod ziemię.

Przyjaciele zostali bez pomocy, a co najgorsze mieli zobowiązania wobec różnych sklepów na dostarczenie fantów. Mijał właśnie 6-ty miesiąc działalności „firmy”, gdy zdecydowali się wziąć sprawy w swoje ręcę.

Namierzyli lipnego kolesia, który nie zamierzał nawet oddzwonić. Zażądali, by pokazał on to co obecnie ma na stanie. Po tym co zobaczyli, skumali dlaczego chłop ignorował smsy i telefony… Niektóre grafiki były kompletnie skopane. Inne posiadały zbyt jaskrawe i w dodatku złe kolory, a jeszcze inne printy znajdowały się w nie tych miejscach co trzeba.

Bobby i Ben zdecydowali się wybrać z tego bajzlu jedynie te produkty, które w miarę trzymają poziom. Jak możecie się domyślić nie było ich zbyt wiele. To co udało się wynieść z magazynu zostało sprzedane.

Zarobione pieniądze zostały odłożone, a Ben postanowił odświeżyć starą znajomość. Znał się z kolesiem, który miał już za sobą współpracę z jedną z miejscówek, zajmujących się printami. Shenassafar otrzymał namiar na nowego dostawcę, z którym zrobił deal. Odłożone pieniądze zostały zainwestowane w przyszłą kolekcję.

Jednak start w nowym miejscu wcale nie był wyścielony płatkami róż. Sama lokalizacja była bardzo średnia, a wystrój obskórny. Do tego pracownicy nie byli zbytnio przyjemni, szczególnie Ci zajmujący się zamówieniem chłopaków.

Co chwilę rzucali tekstami typu ej wiecie ile przed Wami przychodziło tutaj łebków z pomysłami na własny brand? Nie jesteśmy żadną organizacją charytatywną, nie mamy czasu na takie pierdoły. Wiecie chociaż jakie są minimalne zamówienia? Robimy milion t-shirtów dla stanu Kalifornia. Nikt tutaj nie będzie zajmował się Wami indywidualnie i oddzielał Wasze prace oraz projekty – Bobby i Ben wspominają swoje początki w nowej szwalni.

Z takimi pociskami przyszli właściciele THE HUNDREDS myśleli, że mają już pozamiatane. Dlatego tym większe było zdziwnie, gdy okazało się, że na ubrania serwowane przez Bobby’ego i Bena jest duży popyt. Osoby pracujące w szwalni przecierały oczy ze zdumienia, bowiem myślały, że będzie to tylko jednorazowa akcja i nie będą musieli już nigdy więcej współpracować z wspomnianymi powyżej Panami.

Jednak obsługa nie miała zbyt dużo szczęścia. Bobby i Ben wracali do nich stosunkowo dość często. Zadawali mnóstwo pytań, ponieważ korzystali z konkretnych nowoczesnych krojów i fasonów. Do tego dochodziło sporo zamówień. Wykłócali się więc o każdy szczegół. Byli perfekcjonistami i nic nie mogło stanąć im na przeszkodzie do osiągnięcia sukcesu. Chcieli zapewnić klientowi najwyższej jakości produkt.

Z tego powodu, pewnego dnia zarząd szwalni zaproponował im spotaknie. Podczas rozmów Bobby i Ben otrzymali propozycję zakupu miejsca, z którym obecnie współpracowali. Na pierwszy rzut oka wydawało się to istnym szaleństwem, ale po ochłonięciu i głębszej analizie obaj panowie stwierdzili, że jest to w sumie dobry pomysł. Dzięki temu zabiegowi będą mieli nad wszystkim kontrolę, a do tego otrzymają możliwość uczestnictwa w każdej fazie projektowania przyszłych kolekcji.

Zresztą pierwsza z nich składała się wyłącznie z koszulek. W 2003 roku, czyli w momencie, gdy powstał sam brand, streetwear nie był jeszcze aż tak ukształtowany. Było kilka firm, które z powodzeniem radziły sobie na rynku, ale ciężko można było wówczas mówić o wysoce rozwiniętym biznesie, z którego pieniądze tryskały jak z fontanny.

Drop zawierający wyłącznie koszulki był w dużej mierze inspirowany pracami takich grafików jak Fiberops, irons, HR, in4mation czy slefdiscovery.prj. Te osoby miały spory wpływ na proces twórczy założycieli THE HUNDREDS. Tak więc pierwsza kolekcja zawierała neonowe wzory, odważne teksty i pokręcone grafiki, czyli wszystko to czym w tamtym czasie interesowały się dzieciaki.

We wczesnych latach 2000, streetwear nie posiadał jeszcze tak silnej pozycji jak obecnie. W tamtym czasie mieliśmy do czynienia z kilkoma firmami, które eksperymentowały z grafikami i designem. Podobało nam się takie podejście. 

Pierwsze kolekcje THE HUNDREDS to tak naprawdę parodiowanie lub modyfikowanie znanych brandów, wzorów, postaci czy grafik. Było to typowe i charakterystyczne zagranie dla wszystkich firm, które dopiero zaczynały swoją przygodę ze streetwearem. Dzięki takim ruchom można było w łatwy sposób zwrócić na siebie uwagę.

Bitter Enemies

Na przykład w 2005 roku Bobby zaprojektował koszulkę, gdzie nawiązywał do Ligi Sprawiedliwości. Oryginalny wzór zawierał napis Super Friends i przedstawiał między innymi sylwetkę Supermana, Batmana, Robina czy Wonder Woman. Natomiast w przekształconej wersji widzimy tytuł Bitter Enemies!, gdzie wspomniani superbohaterowie wzajemnie się tłuką.

Sam byłem w szoku, gdy zobaczyłem jak szybko sprzedała się ta koszulka. Wielu moich znajomych miało ją na sobie. Było to dla nas naprawdę mocne uderzenie, które miało wpływ na rozwój THE HUNDREDS – przekonuje Bobby.

Do tego można jeszcze dorzucić koszulkę o nazwie Mic, która w pełni była inspirowana postacią legendarnego Slick Ricka.

Jak widać ludzie potrzebowali takiego asortymentu, bowiem zapotrzebowanie na produkty THE HUNDREDS było naprawdę spore. Bobby na swoim blogu opisał debiutancką kolekcję, a za nią następne, które ujrzały światło dzienne.

Imprezy

Oprócz tego THE HUNDREDS mocno angażowało się w różnego rodzaju wydarzenia. Wystarczy tutaj przywołać sporą imprezę na Dzień Pracy, organizowaną dla Fairfax & Rosewood. Takie zabiegi położyły pierwsze fundamenty dla streetwearu w Los Angeles. Wiele uczestników takich eventów zapragnęło w późniejszym czasie założyć własne marki lub działać na rzecz streetwearu.

Ponadto THE HUNDREDS zawsze pragnęło zaskawiać swoich klientów. Gdy powstały sklepy stacjonarne w Los Angeles, San Francisco czy w Nowym Jorku, w pomieszczeniach zamontowano PhotoBooTH. Wszystko po to, by osoba korzystająca mogła być bliżej THE HUNDREDS. Po wciśnięciu guzika, pojawiającego się na ekranie, automatycznie wykonywano zdjęcie, które następnie ładowane było na stronę internetową.

Kid Cudi

Chcieliśmy, by nasze sklepy były uniwersalne. Dlatego nieważne czy mieszkasz w Danii czy Taipei, możesz zobaczyć co dzieje się na naszej miejscówce, możesz zobaczyć w co ubierają się ludzie i właśnie takim sposobem, któregoś dnia na zdjęciu pojawił się Kid Cudi – wspomina Bobby.

Jesteśmy ciekawi czy wiedzieliście, że THE HUNDREDS miało też siostrę w postaci linii TENS. Cały projekt opierał się na podobnych wartościach i filozofii. Stworzono nawet maskotę MADAM Bomb.

Niestety, ale TENS przetrwał tylko 5 sezonów, robiąc między innymi kolaborację, gdzie główną grafiką był Dzwoneczek. Bobby oraz Ben stwierdzili, że TENS zabiera im za dużo energii i siły, przez co nie mogą skupić się w stu procentach na THE HUNDREDS. Dlatego podjęto decyzję o zawieszeniu marki.

The Hundreds x TENS

W trakcie rozwijania brandu, Bobby jako osoba prowadząca bloga, bardzo szybko zorientował się, że lookbooki odgrywają ogromną rolę w promocji. Pierwszy oficjalny materiał THE HUNDREDS został zorganizowany w 2005 roku i opublikowany w niemieckim czasopiśmie Beinghunted, poświęconym ulicznej kulturze. Oprócz tego Bobby miał okazję udzielić swojego pierwszego wywiadu. W tym czasie nie chcieli zbytnio pokazywać swoich twarzy, więc na zdjęciu odwróceni są plecami.

magazine

To była zabawna sytuacja, ponieważ wtedy byliśmy w streetwearze jakoś około dwóch lat, a ludzie nie wiedzieli jak wyglądamy. To wtedy nie było dla nas najważniejsze. Naszym celem było podbicie Los Angeles, bacznie też obserwowaliśmy co dzieje się w Nowym Jorku czy nawet Tokio – Bobby komentuje decyzje o nie pokazywaniu twarzy.

Z tym patentem wiąże się jeszcze jedna zabawna historia. W 2006 roku, gdy THE HUNDREDS było gotowe wypuścić letnią kolekcję odzieżową, ekipa licząca wtedy 5 osób rozkminiała w jaki sposób najlepiej rozpromować dane produkty. Budżet nie był zbyt wysoki, a i tak był już lekko nadszarpnięty.

Załoga wpadła na pomysł, że sama wystąpi przed obiektywem. Ale dalej nie chcieli być rozpoznawani na ulicy. Po kilkunastu godzinach ujęć i kilku następnych spędzonych przy Photoshopie, ktoś nagle ogarnął, że najlepiej, gdy zostaną same ubrania, a przy okazji otrzymamy efekt ducha.

Był to kolejny strzał w dziesiątkę, ponieważ lookbook został przyjęty bardzo pozytywnie, a Bobby do dzisiaj uważa, że jest to jeden z najlepiej ogarniętych rzeczy przez THE HUNDREDS. Wynika z tego, że pomysł na Invisible Crew powstał po prostu z braku siana!

Invisible Crew

Gdy już poruszamy temat historii to warto wspomnieć o tym, że każda marka ma swój znak rozpoznawczy. W przypadku THE HUNDREDS wybór padł na maskotę o nazwie Adam Bomb. Jest to czarna bomba, która ma zmartwioną minę, ponieważ pali się jej lont i zaraz może wybuchnąć.

Co ciekawe, Świętym Graalem jest czarny t-shirt wyposażony w grafikę Adam Bomb. Pomimo tego, że logo było wykorzystywane w różny sposób na wielu wariantach kolorystycznych, to jak przekonują sami założyciele, nie ma opcji, żeby obecnie dorwać czarną koszulkę z czarną bombą…

Spytacie dlaczego? Powód jest dość prosty. Oczywiście została ona zaprojektowana i wyprodukowana, ale THE HUNDREDS nigdy nie wrzucili ją do oficjalnej sprzedaży. Nikt kto nie jest związany z brandem nie ma dostępu do tego produktu. Tylko nieliczne osoby posiadają je w swoich szafach, jak na przykład raper The Game czy piękna aktorka Olivia Munn.

Olivia Munn x The Game

Co więcej, jak dobrze pamiętamy była nawet możliwość posiadania tej słynnej koszulki. Mianowicie w momencie otwarcia The Hundred Santa Monica, ekipa THE HUNDREDS podbijała do pierwszych 50-ciu klientów, którzy wydali przynajmniej 30 dolarów w sklepie i wręczała im koszulki ze wspomnianą „bombą”. W ten sposób chciano pokazać ludziom, że są częścią rodziny.

THE HUNDREDS świetnie odnalazło się na rynku, wypełniając pewną lukę, a do tego z każdym dropem było coraz ciekawej. Wszystko szło po myśli, do tego stopnia, że pewnego razu do sklepu stacjonarnego wbił raper, którego możecie kojarzyć pod ksywą Nas. W tym czasie jeden z ziomków THE HUNDREDS Morgan słuchał w sklepie płyty Jaya Z Kingdom Come, a jak zapewne pamiętacie, miała być to ostatnia płyta w karierze jednego z najlepszych raperów na świecie.

Nas zadał pytanie czy to nowy Jay, ponieważ jak się okazało nie miał jeszcze możliwości przesłuchać tego materiału. Nas poprosił pracownika o zatrzymanie utworu i puszczenia go jeszcze raz.

Nas x The Hundreds

To było szaone patrząc jak Nas przegląda ciuchy w naszym sklepie i analizuje numer Jaya. Gdy kawałek się skończył zapytałem go co uważa. Pokręcił tylko głową i powiedział, nie było źle – Bobby po latach wspomina tę niecodzienną historię.

Kolaboracje dla THE HUNDREDS były równie ważne co solowe akcje. Na przykład w 2007 roku Bobby postanowił zmodyfikować nieco postaci od Walta Disney’a. Chyba nie spodziewał się oficjalnego kontaktu z przedstawicielami WD, którzy zapytali go dlaczego nie połączą sił?

Disney zaproponował THE HUNDREDS dostęp do ich ogromnej biblioteki bohaterów. W następnym roku w grudniu doszło do oficjalnej premiery THE HUNDREDS x Walt Disney, która sprzedała się w kilka godzin.

The Hundreds x Disney The Hundreds x Disney 2

Pamiętam, że wzięliśmy wtedy między innymi ekipę z Piotrusia Pana i dorzuciliśmy im styl, prezentowany przez ludzi, mieszkających w Los Angeles. Natomiast, gdy kolekcja pojawiła się w sieci to nawet Kanye West się zainteresował i wspomniał o niej. Dzięki temu rozgłosowi, sprzedaliśmy całość w zastraszającym tempie – relacjonuje Bobby.

Natomiast pierwszą kolaboracją w historii THE HUNDREDS była współpraca ze skate shopem, mieszącym się w Los Angeles Brooklyn Projects. Zresztą pierwsza oficjalna impreza, mająca na celu promocję brandu odbyła się także w tym miejscu.

Ponadto, gdy zahaczamy już o promocję i popularność to te dwie kwestie THE HUNDREDS ogarniało na sto procent. Marketing dopięty był na ostatnio guzik i można wysunąć tutaj tezę, że duża w tym zasługa doświadczonego Bobby’ego. Przed założeniem brandu miał na koncie nawet skończony pierwszy rok prawa i dorabiał jako freelancer w przeróżnych magazynach, pisząc artykuły i wykonując zdjęcia.

W ciuchach THE HUNDREDS chodzili wymieni już The Game czy Olivia Munn. Raper Nas również był fanem, odwiedzając ich butik. Kanye West wspomniał i zareagował na ich kolekcję z Disneyem, a grę zamknął Jay Z. Podczas trasy, która miała być powrotem do gry (jak zapewne wiecie Kingdom Come nie był ostatnim krążkiem w dorobku tego artysty), obserwowana przez miliony ludzi na świecie, rozwinęła jeszcze bardziej popularność THE HUNDREDS. Jay podczas jednego z koncertów miał na sobie koszulkę oraz bluzę tej marki.

The Hundreds x Jay Z

Byliśmy wówczas kilka lat w branży i któregoś dnia zadzownił do mnie Ben. Powiedział tylko, żebym wbił na stronę MTV.com. Gdy tylko odpaliłem przeglądarkę i wklepałem nazwę strony, przed moimi oczami pojawił się ogromny nagłówek Jaz Z and THE HUNDREDS. Po prostu zacząłem wrzeszczeć wniebogłosy – Bobby po latach wspomina tę sytuację.

Gdy spojrzymy wstecz i zobaczymy jaką drogę przeszli Bobby oraz Ben to jesteśmy pewni, że THE HUNDREDS jest w stanie funkcjonować na rynku przez kolejne grube lata. Rocznica z okazji pełnych 30-tu lat jakoś nas nie zdziwi, szczególnie gdy firma zarządzana jest przez mądre osoby, kierujące się w życiu następującym podejściem:

Tak naprawdę nie interesują nas buty czy ciuchy. Chodzi o przyciągnie do siebie ludzi i łączenie kultur oraz społeczności.

Ekipa The Hundreds

Sprawdź również pozostałe artykuły z historią streetwearowych marek:

Jesteśmy również ciekawi Waszego zdania na temat THE HUNDREDS, jak i założycieli Bobbi’ego Kim (Bobby Hundreds) oraz Bena Shenassafara (Bena Hundreds). Więcej informacji na jego tematu znajdziecie pod tym tagiem: THE HUNDREDS.


Byłbym Ci niezmiernie wdzięczny jakbyś udostępnił ten artykuł na Facebooku, forum czy grupie związanej ze streetwearem. Podziel się dobrą wiedzą i czymś ciekawym. Może to kogoś zainteresuje i wciągnie się w naszą tematykę. Zawsze to coś więcej niż kolejny post typu: jaki będzie na tym resell.

Dzięki

Ten post może zawierać linki afiliacyjne.

- Reklama -NikeNike

ZOBACZ NASTĘPNE ARTYKUŁY:

Continue to the category